Forum www.skokwolomin.fora.pl Strona Główna www.skokwolomin.fora.pl
Syndyk w "SKOK w Wołominie" i łamanie prawa
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy   GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Sędzia SR w Gorzowie Wielkopolskim Anita Woźniak-Domina

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.skokwolomin.fora.pl Strona Główna -> Tu krytykujemy uzasadnienia sędziów
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
opera jw




Dołączył: 28 Sty 2019
Posty: 67
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 7 razy
Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Nie 11:06, 03 Lut 2019    Temat postu: Sędzia SR w Gorzowie Wielkopolskim Anita Woźniak-Domina

    Materiały z poniższej treści można wykorzystać po odpowiednim przeredagowaniu w apelacjach do Sądów Okręgowych.


[link widoczny dla zalogowanych]

Sędzia Sądu Rejonowego w Gorzowie Wielkopolskim Anita Woźniak-Domina stanęła po stronie wyłudzeń syndyka dnia 14 grudnia 2018 roku w wyroku sygn. akt X C 694/18.
Syndyka w sprawie reprezentował adwokat.
Ale uwaga Pozwany miał z urzędu pomoc prawną, za którą sąd nie nakazał mu płacić, lecz opłatę za to w wysokości 2952 zł sędzia Woźniak-Domina przyznała obrońcy członka Kasy od Skarbu Państwa.
Czy to nie jest dziwaczne, bo na rzecz Syndyka zasądziła od członka kwotę 36 030 zł (miał 1201 udziałów) plus odsetki i plus zwrot kosztów procesu w wysokości 5419,39 zł.

Na str. 14 uzasadnienia czytamy:
"... zła sytuacja materialna pozwanego nie uzasadnia nieobciążania strony kosztami postępowania."

Kto mający złą sytuację materialną wpłaca do Kasy 1201 udziałów na kwotę ponad 36 tys. zł?

Jeśli Sąd przyznaje opłatę od Skarbu Państwa za nieopłaconą pomoc prawną, to znaczy, iż Pozwany wykazał przed sądem, iż jest biedny. Jakim cudem miał, zatem udziały na kwotę 36030 zł?
Ano takim, że dostał ogromny kredyt, z którego część SKOK automatycznie przelał na owe udziały. (Tak to praktykowano jakby, kto nie wiedział.)
Zadziwiające jest też to, że Syndyk nie dochodzi od tego słupa spłaty owego kredytu.
Ale sądu takie "drobiazgi" nie interesują...
Zresztą słupa w tej sprawie nie ukarano za to, że był słupem.

Na 1-ej str. Uzasadnienia w wierszu 12 sędzia Anita Woźniak-Domina napisała następujace zdanie:
"W związku z tym, że fundusze zasobowe, udziałowe i wszelkie wpłacone przez członków SKOK środki nie pokryły straty bilansowej syndyk stwierdził, że członkowie SKOK ponoszą odpowiedzialność za jej stratę bilansową do wysokości wpłaconych udziałów."

Nie wiem, czy sędzia powtórzyła to zdanie za syndykiem, ale jest ono pozbawione sensu. Bowiem wynika z niego kilka rzeczy:
1. Syndyk pokrywał straty, choć nie należy to do zakresu jego zadań.
2. Syndyk pokrywał straty z jakichś niewiadomych „wszelkich środków” wpłaconych przez członków SKOK, choć sam SKOK straty mógł pokrywać tylko z funduszu zasobowego i udziałowego – bo i zresztą tylko na takie fundusze wpłacali środki członkowie i nie było żadnych innych „wszelkich środków”
3. Syndyk pokrył straty z funduszu zasobowego i udziałowego, mimo, że nie wiedział czy należy je pokrywać skoro nie znał ich wysokości.
4. Syndyk dopiero jak pokrył straty z funduszu zasobowego i udziałowego to dopiero wtedy dowiedział się, jakie one były i stwierdził, że członkowie SKOK ponoszą odpowiedzialność za jej stratę bilansową do wysokości wpłaconych udziałów. Hmm… Jeśli do wysokości wpłaconych udziałów to przecież pokrył już straty z funduszu udziałowego. Bowiem wpłacone udziały były na funduszu udziałowym.

Wobec czego wyżej zacytowane zdanie z uzasadnienia nie jest ani logiczne, ani rozsądne, ale jest to pierwsza strona uzasadnienia, gdzie sąd zazwyczaj powtarza wypowiedzi pełnomocników syndyka, czyli wypowiedzi advokatus diaboli. (Diabły jak to upadłe anioły – zbyt mądre nie są. Inaczej by nie upadły tak nisko.)
Zatem to nie wina Pani sędzi, bo to pierwsza strona uzasadnienia, gdzie musi powtarzać to, co podaje strona powodowa.

Pomińmy zatem idiotyzmy upadłych pełnomocników syndyka. (Kto broni niesłusznej sprawy, postępuje niesłusznie, wg Biblii jest upadły. Czy tylko wg Biblii?)

Przejdźmy do tego, co „zważył Sąd”, czyli sędzia Anita Woźniak-Domina, na str. 4 Uzasadnienia.
Otóż okazuje się, że wg sędzi „powództwo okazało się zasadne w całości” – a zatem łącznie z w/w idiotyzmami advokatus diabolis. Hmmm… A to przykre. Ciekawe, czy sędzia jest …?

Sędzia niewłaściwie rozpatrzyła w tej sprawie wiele rzeczy, jak np. to, że w jej mniemaniu fakt, iż syndyk "w postępowaniu sądowym dotyczącym masy upadłości jest stroną postępowania (a nie upadły" - czyli SKOK); jest tym samym, co "legitymacja czynna do wystąpienia z powództwem w przedmiotowej sprawie."

Pani Sędzio - w ten sposób to Pani "udowodni" wszystko. Bo owa "przedmiotowa sprawa" jest wymysłem syndyka, iluzją, jaką on tworzy, a skoro tak to w ten sposób można poprzeć każdą inną jego iluzję i wymysł.

W przedostatnim i ostatnim akapicie str. 4 pani sędzia Anita Woźniak-Domina wykazała się niekompetencją jako sędzia SR, gdyż przywołała Prawo upadłościowe pisząc, że dochodzona przez syndyka odpowiedzialność członków SKOK wynika z tej ustawy dlatego, że majątek upadłego staje się masą upadłości.
Majątek tak, ale gdzie wykazano i na podstawie, jakich przepisów, że do majątku tego zaliczał się fundusz kwoty dodatkowej odpowiedzialności, który nigdy nie został powołany?
I gdzie wykazano, że syndyk może taki fundusz powołać do istnienia w toku postępowania upadłościowego? Ale pani sędzia na str. 5 w w. 1-2 sugeruje coś takiego swoją myślą, że "masę upadłości tworzy istniejący w dniu ogłoszenia oraz nabyty w toku postępowania upadłościowego majątek."
Owszem, Pani Sędzio, nabyty, ale nabyty zgodnie z prawem i przepisami prawa.
Nie zaś na podstawie czyichś wymysłów i fantazji.

W w. 3-4 pisze Pani : "W skład masy upadłości wchodzi więc cały kompleks zbywalnych praw majątkowych." Jest to prawda, lecz chodzi tu o to, że roszczenie syndyka nie jest żadnym zbywalnym prawem majątkowym - bowiem jest zmyślonym roszczeniem.
Zresztą jak sama Pani Sędzia napisała w wierszach 15-12 (od dołu) "podstawienie syndyka w miejsce upadłego odnosi się tylko do postępowań dotyczących masy upadłości, natomiast w sprawach, które masy upadłości nie dotyczą legitymację zachowuje upadły. (zob. A. Jakubecki (w: ) A. Jakubecki, F. Zedler, Prawo upadłościowe i naprawcze, Zakamycze, Kraków, s. 395)."
Warto to zapamiętać, że legitymacja syndyka dotyczy tylko masy upadłości.
Okazuje się jednak, że sędzia Anita Woźniak-Domina nie wiadomo dlaczego do masy upadłości zaliczyła wymyślone (co łatwo udowodnimy) roszczenie syndyka. A zaliczyła je tylko dlatego, że jest roszczeniem. Bowiem w wierszach 4-2 (od dołu) napisała: „… w skład masy upadłości wchodzą także wszelkie wierzytelności i roszczenia wobec innych podmiotów, w tym wobec członków SKOK.”
OK, Pani Sędzio, tylko że te roszczenia aby zaistniały – muszą mieć umocowanie w polskim prawie. Nie zaś być próbą wyłudzenia. Co czyni syndyk.

Godne uwagi jest, że pani sędzia na str. 6 przystąpiła do „wykazania” "materialnoprawnej zasadności należności dochodzonej pozwem."

Jednak...nie wykazała. Co zatem zrobiła? Po prostu sobie przyjęła i napisała (str. 6 w.2-1 od dołu):
„Należy jednak przyjąć, że kasa może odwołać się do tej podwyższonej odpowiedzialności członków dopiero po wyczerpaniu funduszu zasobowego i udziałowego."

Sędzia Anita Woźniak-Domina przyjmuje to tak sobie, bo nie ma tego w żadnej ustawie. Sędzia przyjęła, bo w przytoczonym przez nią wcześniej art. 26 ust. 2 UoSKOK tego nie ma, gdyż brzmi on:
"Straty bilansowe kas pokrywane są z funduszu zasobowego, a w części przekraczającej fundusz zasobowy – z funduszu udziałowego."
Pani sędzia przyjęła sobie, mimo że sama na kolejnej stronie 7 (ak.2) przytacza art.19 § 2 Ustawy prawa spółdzielczego o którym napisała, iż on „określa zakres w jakim członek kasy uczestniczy w pokrywaniu jej strat bilansowych. Wyznacza on jego górna granicę, którą jest wartość nominalna udziału określona w statucie.”
Zacytujmy ten artykuł:
„Członek spółdzielni uczestniczy w pokrywaniu jej strat do wysokości zadeklarowanych udziałów.”

Zatem pani sędzia nie tylko sobie przyjęła, ale i wzięła to niewiadomo skąd.

Pani sędzia – bo tak to wygląda – nie przeczytała art. 26 ust. 2 UoSKOK, oraz art. 26 ust. 3, bo powołując się nań napisała:
"przepisy z jednej strony dopuszczają podwyższenie uczestnictwa członków w pokrywaniu strat kasy, ale z drugiej strony pomijają to zagadnienie w art. 26 ust. 2 ustawy" (chodzi o UoSKOK).
Nie pomijają Pani Sędzio, ale regulują, co można, a czego nie można. Natomiast czy Pani nie przeczytała art. 24 ust. 2 pkt 5 owej ustawy - gdzie ustawodawca uregulował zasady dopuszczania owego podwyższenia uczestnictwa członków w pokrywaniu strat kasy.
A takie coś, jak nieznajomość prawa, to porażka sędziego i wymiaru sprawiedliwości.
Zasady te dotyczą tylko normalnego funkcjonowania kas i mają miejsce w przypadku zastosowania programu naprawczego.

Art. 26 ust. 2 Ustawy o SKOK, który na zasadzie wnioskowania a contrario zakazuje pokrywania straty bilansowej z innych źródeł niż fundusz zasobowy i udziałowy (SKOKi mają ich ok. 6). Zatem zakazuje RÓWNIEŻ funduszem dodatkowej odpowiedzialności członków (art. 24 ust. 2 pkt 5), który jest wyznaczony do celu jakim jest program naprawczy (art. 26 ust. 4 UoSKOK).
Zatem dodatkowa odpowiedzialność jest uregulowana na określony cel w ramach programu naprawczego i ma ustalone procedury.
Natomiast art. 26 ust 3 UoSKOK stwarzający Kasie możliwość podwyższenia w statucie odpowiedzialności choć sam w sobie nie zawiera żadnego celu, to cel taki wyrażony został pośrednio, np. poprzez dział uchwały, w jakim się znajduje ów zapis, a znajduje się w rozdziale IV „Gospodarka finansowa Kas”, a zatem dotyczyć może gospodarki finansowej Kas związanej z jej działalnością. (Jak to napisał w swojej opinii z dnia 10 października 2018 roku SSA Gurgul o dziale „Gospodarka finansowa Kas”: „w części regulującej funkcjonowanie kasy w zwykłym toku zdarzeń”) I to w trakcie tej działalności miałby być określony ów cel przez Kasę. Inną podpowiedzią, jaki to mógłby być cel jest następujący po nim zapis w art. 26 ust 4 UoSKOK brzmiący:
Jeżeli kasa realizuje program postępowania naprawczego, jej strata bilansowa pokrywana jest w terminie i na zasadach określonych w tym programie.
Wystarczy usunąć numery tych ustępów i otrzymamy cały kontekst, bowiem oba zdania tworzą całość:
Odpowiedzialność członków kas za straty powstałe w kasie, może zostać podwyższona w statucie kasy do podwójnej wysokości wpłaconych udziałów. Jeżeli kasa realizuje program postępowania naprawczego, jej strata bilansowa pokrywana jest w terminie i na zasadach określonych w tym programie.

Następnie na str. 7 w ak. 3 sędzia napisała, iż pokrywanie strat (dziwacznie o tym się pisze skoro syndyk nie może pokrywać strat) bilansowych do podwójnej wysokości wpłaconych udziałów jest wyjątkiem od reguły art. 19 § 2 p.s. Nie wiadomo jednak, na jakiej podstawie sędzia stwierdziła, że to wyjątek. Jej argumentem za tym ma być to, że taki wyjątek "występuje także w przypadku banków spółdzielczych (art. 10 ust. 2 ustawy o funkcjonowaniu banków spółdzielczych."
Pani sędzia mnie zadziwia, bo nie dość, że użyła zwrotu także - choć nie wykazała w żaden sposób, iż w przypadku SKOK-ów jest taki wyjątek, to na dodatek przytacza art. 10 ust. 2 Ustawy o funkcjonowaniu banków spółdzielczych - ustęp 2, który w przytaczanej przez panią sędzię ustawie jest uchylony!

Można to potraktować jako wyjątek w pokrywaniu strat, lecz tylko wówczas, gdy zastosowanie dodatkowej odpowiedzialności miało służyć wzmocnieniu stabilności finansowej Kasy, co – uwaga – sama pani sędzia napisała w ak. 3 w wierszu 9.
A mimo tego, że tak napisała, oraz z pewnością mając świadomość, że rolą syndyka nie jest wzmacnianie stabilności finansowej Kasy – zasądziła Pozwanej stronie spełnić owe nieuzasadnione żądanie syndyka.
(Takie coś ma prawo budzić zdziwienie.)
Szczególnie, że w ostatnich 3-ch wierszach str. 7 sędzia wyraziła opinię, że "brak jest jakichkolwiek podstaw do przyjęcia, że podwyższona odpowiedzialność członków SKOK za straty powstałe w Kasie nie występuje po ogłoszeniu upadłości Kasy."

(Bo mamy tu wyraźną sprzeczność. Bo po ogłoszeniu upadłości Kasy nie da się wzmocnić jej stabilności finansowej.)
Pani Sędzio, taką podstawą jest choćby już to, co Pani wcześniej sama napisała, że "celem jest wzmocnienie stabilności finansowej kasy" (i co powtórzyła na początku str. 8 ); a przecież to nie cel syndyków. (Taką podstawową wiedzę powinien mieć każdy sędzia.) Jednak pani sędzia znalazła sobie wytłumaczenie tej sprzeczności między poprawą stabilności finansowej Kasy, a zaspokajaniem wierzycieli Kasy przez syndyka w czasie upadłości, bo napisała (str. 8 w. 3-5):
"Z żadnej normy prawnej nie wynika, że cel ten jest warunkowany możliwością powrotu SKOK do stanu wypłacalności."
Wygląda to tak jakby Pani sędzia najwyraźniej nie wiedziała, jaka jest rola syndyka, bo nie jest nią z pewnością wzmocnienie stabilności finansowej kasy. Zgodnie z prawem syndyk jedynie przejmuje masę upadłości by zaspokoić z niej wierzycieli Kasy. Nawet nie ma prawa pokrywać straty bilansowej, bo ta może być pokrywana jedynie przez jednostkę działającą, ponieważ podjęcie uchwały o pokryciu straty jest uzależnione od zatwierdzenia sprawozdania przez organ zatwierdzający (WZ).
Po ogłoszeniu upadłości uchwała taka nie może być podjęta, ponieważ sprawozdanie finansowe jednostki będącej w upadłości nie podlega badaniu ani zatwierdzeniu.
Procedura pokrywania strat odbywa się wyłącznie w oparciu o przepisy Ustawy o rachunkowości.

Dalej (w. 4-5) pani sędzia napisała swoje "spostrzeżenie":
"Dodatkowo podwyższona odpowiedzialność członków SKOK nie jest ograniczona czasowo."
Otóż jest Pani Sędzio, bo ogranicza ją art. 24 ust. 2 pkt 5 Ustawy o SKOK, który stawia wymóg, aby na uruchomienie funduszu kwoty dodatkowej odpowiedzialności zgodę wyraziło KNF, które taką zgodę może wyrazić tylko działającej Kasie. Syndykowi zaś nie może jej wyrazić. To ograniczenie czasowe doskonale się synchronizuje z tym, którym jest poprawa stabilności finansowej Kasy, czego przecież syndyk czynić nie może.
I w świetle tego kolejne zdania pani sędzi są pozbawione sensu i znaczenia.

Na str. 8 ak. 3 sędzia napisała:
"Dane finansowe za 2014 r. spowodowały, że wydana została przez zarządcę masy upadłości decyzja nr 10/03/2015 z 17 marca 2015 r. o zaliczeniu w całości środków zgromadzonych w ramach funduszu zasobowego w kwocie 170.990.885,28 zł oraz funduszu udziałowego w kwocie 34.083.090,00 zł, a także wszelkich wpłaconych przez członków SKOK udziałów na pokrycie straty finansowej za rok 2014 r."

Uwaga: tu pani sędzia postrzega wszelkie wpłacone przez członków SKOK udziały jako coś odrębnego od funduszu udziałowego. Pani Sędzio, to właśnie wpłacone udziały tworzą fundusz udziałowy.

A zatem skoro dane finansowe za 2014 rok były znane i w związku z nimi syndyk pokrył starty (choć syndycy nie pokrywają strat!) funduszami zasobowym i udziałowym, to dlaczego nie pokrył ich funduszem kwoty dodatkowej odpowiedzialności?
Odpowiedź jest nader prosta: bo takiego funduszu nie było.

I dalej w ak. 5 w.4 (str. 8 ) pani sędzia napisała:
"...decyzją z 28 października 2016 r., syndyk na podstawie par 59 ust. 5 statutu w związku z art. 26 ust. 3 ustawy o skok stwierdził, że członkowie SKOK ponoszą odpowiedzialność za jej stratę bilansowa do wysokości wpłaconych udziałów, oznaczając granice tej odpowiedzialności w ten sposób, że członek Kasy - w związku z zaistniałą stratą - jest zobowiązany do dopłaty100% wartości posiadanych i wpłaconych udziałów."

Gdybym to usłyszał w jakimś kabarecie to bym się nie zdziwił. Bo śmieszne tu są dwie rzeczy:
1. Syndyk wiedział o stratach za rok 2014 już 17 marca 2015 r. - gdy pokrył starty z funduszy zasobowego i udziałowego, ale "zastanawiał się jeszcze do 28 października 2016 r. (19-cie m-cy), czy pokryć je nieistniejącym funduszem kwoty dodatkowej odpowiedzialności (§ 58 ust. 2 pkt 5 tych Statutu w związku z art. 24 ust. 2 pkt 5 Ustawy o SKOK - Pani Sędzio!)
2. I ta, że "odpowiedzialność ... do wysokości wpłaconych udziałów" została potraktowana raz jako owe udziały i jeszcze raz jako dopłata 100% ich wartości. (Takie "cudowne" rozmnożenie przepisu razy dwa.)


Art. 5 k.c.

Na str. 10 ak. 2 sędzia napisała:
"W dalszej mierze Sąd nie podzielił także stanowiska pozwanego, iż roszczenie dochodzone pozwem stanowi obejście prawa i jest nieuprawnione w świetle art. 5 k.c. Analizując szczegółowo materiał dowodowy zgromadzony, w ocenie Sądu, brak jest podstaw do zastosowania w sprawie art. 5 k.c."

Nie jest wystarczająca u pani sędzi owa szczegółowość, skoro nawet nie zapoznała się z art. 24 ust. 2 pkt 5 Ustawy o SKOK, bo właśnie owe roszczenie jest obejściem tego zapisu w ustawie.
Zatem syndyk nie ma prawa do zgłaszania przedmiotowego roszczenia, ale nawet gdyby je miał to sama pani sędzia napisała dalej:
"Zgodnie z treścią art. 5 k.c., nie można czynić ze swego prawa użytku, który by był
sprzeczny ze społeczno-gospodarczym przeznaczeniem tego prawa lub z zasadami
współżycia społecznego, Takie działanie lub zaniechanie uprawnionego nie jest uważane za
wykonywanie prawa i nie korzysta z ochrony. Judykatura przyjmuje, że przepis art. 5 k.c. nie
dotyczy samego istnienia prawa, lecz jego realizacji. Treść zasad współżycia społecznego nie
jest zdefiniowana, należy jednak przyjąć, że odwołanie się do zasad współżycia społecznego
oznacza odwołanie się do idei słuszności w prawie i do powszechnie uznawanych wartości
kulturze naszego społeczeństwa, toteż przez zasady współżycia społecznego należy
rozumieć podstawowe zasady etycznego i uczciwego postępowania (tak też Sąd Najwyższy
wyroku z dnia 12 stycznia 1999 roku, 1 CKN 971/97, OSNC 1999/10/168 i w wyniku
z dnia 4 października 2001 roku, I CKN 458/00, Lex nr 52717)."


Aż chce się zapytać, dlaczego pani sędzia - gdyby roszczenie syndyka było słuszne, a w jej przekonaniu jest - uważa, iż odpowiedzialność za przestępcze wyprowadzenie pieniędzy ze SKOK w Wołominie mają ponosić niewinni tego procederu członkowie?
Wygląda na to, że wg sędzi Anity Woźniak-Domina jest to etyczne i zgodne z zasadami współżycia społecznego, że zamiast szukać złodzieja obarcza się w jego miejsce odpowiedzialnością niewinnych ludzi.
Uważa tak, mimo że w ak. 4 str. 10 sędzia napisała:
"Zasady współżycia społecznego to ogólnie uznane normy zawierające reguły
postępowania w stosunkach między ludźmi, wyznaczane przez wartości powszechnie
uznawane w społeczeństwie.”


Czy wg tej sędzi obarczanie odpowiedzialnością niewinnych osób z tytułu popełnienia przestępstwa przez kogoś innego jest ogólnie uznaną normą?
To dziwne normy zna i uznaje Anita Woźniak-Domina, która piastuje stanowisko sędzi w Polsce. Bo sędzia to przecież człowiek piastujący tylko urząd. Czy zatem orzeka jako sędzia, czy jako człowiek? Kto popełnia błędy? Człowiek, czy sędzia? Czym jest sędzia bez człowieka – który piastuje ten urząd? Bez człowieka nie ma sędziego. Ale to człowiek myśli, człowiek popełnia błędy. I czy nie ponosi za nie odpowiedzialności tylko dlatego, że pełni urząd sędziego? Nie – bo odpowiedzialność ponoszą ci którzy usłyszeli niesłuszny dla nich wyrok.

Dalej człowiek Anita Woźniak-Domina kontynuuje jako sędzia (bo czy można napisać, że sędzia to nie człowiek?):
„Zasady te nie są usystematyzowane normatywnie z uwagi
na niemożność ostrego oznaczenia ich zasięgu. Prezentowane w doktrynie, dość ogólne
i mało precyzyjne, ujęcie reguł zaliczanych do zasad współżycia społecznego znajduje jednak
odzwierciedlenie w orzecznictwie. Według Sądu Najwyższego nadużycie prawa
podmiotowego to zachowanie rażące, nieakceptowalne z aksjologicznego, ewentualnie
teleologicznego punktu widzenia (por. wyrok SN z dnia 4 kwietnia 1997 r., II CKN 118197,
OSP 1998, z. 1, poz. 3, z aprobującą glosą A. Szpunera). Zwroty użyte w art. 5 k.c., zdaniem
Sądu Najwyższego, w istocie oznaczają odesłanie do zasad słuszności, dobrej wiary
w sensie obiektywnym, zasad uczciwości obowiązującej w stosunkach cywilnoprawnych
i zasady lojalności wobec partnera (tak wyroki SN z dnia 3 października 2000 r. I CKN
308/00, Lex, nr 52468 i z dnia 4 października 2001 r., 1 CKN 458/00, Lex, nr 52659).
W innych wyrokach akcentuje się moralny wymiar zasad współżycia społecznego,
podkreślając, że stwierdzenie nadużycia prawa wymaga skonkretyzowania działań, które
pozostają w sprzeczności z normami moralnymi godnymi ochrony i przestrzegania
w społeczeństwie (por. wyrok SN z dnia 3 lutego 1998 r., I CKN 459/97, Lex, nr 78424). Na
treść zasad współżycia społecznego składają się, w ocenie Sądu Najwyższego. akceptowane
i godne ochrony reguły rzetelnego postępowania w stosunkach społecznych (por. wyrok SN
z dnia 3 lutego 1998 r., I cm 459/97)."


Wobec powyżej zacytowanych przez samą sędzię wyroków tym bardziej zadziwia, że ona nie widzi nie tylko tego, że syndyk nadużywa prawa poprzez jego częściowe przedstawianie zagadnienia, ale nie widzi, iż działa w złej wierze, nieobiektywnie, nieuczciwie, niemoralnie oraz wbrew normom moralnym przyjętym w społeczeństwie (nie karze się niewinnego).
Należy tu dodać, że sama sędzia Anita Woźniak-Domina złamała art. 5 k. c., gdyż nie przeprowadziła rzetelnego postępowania w danej sprawie i zasądziła od pozwanego na rzecz syndyka nieprzysługujące mu w żaden sposób roszczenie.

Pani sędzia jednak "sprytnie" tłumaczy swoją postawę w ostatnich dwóch linijkach str. 10:
"strona pozwana powinna podjąć próbę skonkretyzowania reguły moralnej, którą w jego ocenie naruszył powód swym działaniem".

No cóż Pani Sędzio. Jest faktem powszechnie znanym, iż SKOK Wołomin upadł, bo poniósł miliardowe straty, i jest powszechnie znane, że poniósł je na wskutek działania zorganizowanej grupy przestępczej sięgającej nawet członków zarządu Kasy. I sędzia wie, iż syndyk dopomina się, aby straty poniesione z przyczyn działania tej grupy przestępczej ponosili członkowie SKOK Wołomin.
Zatem zastanawiające jest, że sędzia przedstawia tę kwestię tak, jakby przestępstwa nie miały miejsca i woli za owe przestępstwa obarczyć odpowiedzialnością członków Kasy. Pisząc na str.11 w ak. 3 w w. 6:
"Zdaniem Sądu nie sposób uznać za niesprawiedliwe obciążanie pozwanego obowiązkiem zwrotu należności wynikającej z członkostwa w SKOK w sytuacji, gdy całokształt okoliczności faktycznych niniejszej sprawy, w świetle reguł i wartości moralnych powszechnie społecznie akceptowanych, nie sprzeciwia się przypisaniu jemu odpowiedzialności za straty SKOK, jako członka tej Kasy.”

Pani Sędzio, przede wszystkim roszczenie syndyka nie wynika z żadnego zwrotu – członek Kasy niczego takiego nie wziął z niej, co by miał zwracać. Nic takiego nie wykazał ani syndyk, ani sąd.
Tak samo należność taka nie wynika z członkostwa w SKOK.
Natomiast całokształt okoliczności faktycznych niniejszej sprawy, w świetle reguł i wartości moralnych powszechnie społecznie akceptowanych, sprzeciwia się przypisaniu członkom odpowiedzialności za straty SKOK. Z tego powodu, że te straty nie powstały na wskutek normalnej działalności SKOK, lecz na wskutek kradzieży.
O czym sędzia Anita Woźniak-Domina doskonale wie, bo na str. 13 w. 3-8 napisała:
„Zaznaczenia również wymaga, że z urzędu wiadomo sądowi o postępowaniu karnym
przygotowawczym prowadzonym przeciwko członkom zarządu SKOK. Niemniej
odpowiedzialność pozwanego wobec powoda jest niezależna od ewentualnej
odpowiedzialności z tytułu czynu niedozwolonego: członków zarządu SKOK w przypadku
skazania ich prawomocnym wyrokiem za popełnienie przestępstwa m.in. na szkodę
pozwanego.”


Jest bardzo zależna Pani Sędzio, gdyż z niej wynika, bowiem gdyby nie ów czyn niedozwolony członków zarządu SKOK to nie byłoby strat, nie byłoby upadłości i syndyk Lechosław Kochański nie byłby syndykiem SKOK Wołominie.
Czy tak trudno ujrzeć tę zależność? Czy przekracza możliwości człowieka?
Czy przyczyna niechęci ujrzenia tej zależności była inna? Są to bardzo naturalne pytania.

Jednak, co do syndyka SKOK w Wołominie, sędzia ma pochlebną opinię, gdy w ak. 3 str. 11 pisze:
„Powód, jako podmiot uprawniony, korzystając z przysługującego mu prawa
podmiotowego nie wykroczył poza formalnie zakreślone granice tego prawa i w tym
konkretnym przypadku nie czyni z niego użytku, który jest nie do pogodzenia z poczuciem
sprawiedliwości.”

Otóż obowiązkiem sędziego jest znać prawo, a szczególnie ustawy w zakresie, których bada przedmiot danej sprawy. Tutaj taką ustawą jest Ustawa o SKOK, która zawiera wspominany już art. 24 ust. 2 pkt 5 z którego jasno wynika, że powód nie jest uprawniony i nie przysługuje mu żadne prawo z którego mógłby korzystać w kwestii rozsądzanego roszczenia. Zatem syndyk Lechosław Kochański wykroczył poza formalnie zakreślone granice prawa i w tym
konkretnym przypadku czyni z tego użytek, który z bardzo wielu względów jest nie do pogodzenia z poczuciem sprawiedliwości.

Na str. 11 ak. 3 w. 4-9 sędzia brnie dalej w swoich błędach pisząc:
„Odpowiedzialność pozwanego za straty SKOK, nie wynika z jakieś
formalnej przymusowej więzi ze SKOK, a z rzeczywistego dobrowolnego członkostwa
pozwanego w tej Kasie. Ustanowienie zaś przez ustawodawcę i statut SKOK zasad
odpowiedzialności członków Kasy za jej straty, niepokryte z funduszu zasobowego
i funduszu udziałowego, miało na celu urzeczywistnienie obowiązków korporacyjnych, jakie
członek Kasy ma względem Kasy.”


Członkowie zgodnie z ustawą ponoszą odpowiedzialność wyłącznie poprzez fundusze własne Kasy i też tylko poprzez niektóre z tych funduszy.
Fundusze Kasy są wymienione w § 58 ust. 2 Statutu. Zaś fundusze na pokrycie strat w § 59 ust. 2. Szkoda też, że sędzia nie zapoznała się z obowiązkami członków Kasy z § 10 Statutu Kasy. Bo tam również nic nie ma o tym o czym napisała pani sędzia.

Na str. 13 w. 13-14 od dołu w uzasadnieniu jest zdanie o pozwanym: "…w dniu 19 grudnia 2018 r. złożył oświadczenie o zadeklarowaniu dobrowolnych nadobowiązkowych udziałów…”
A to ciekawe, bo 19 grudnia 2018 r. coś takiego nie było możliwe. Wtedy przecież Kasa była w upadłości.
Znowu jakąś pomyłka?


Przedawnienie

Na str. 9 sąd przedstawił swoje badanie w kwestii przedawnienia owego wyimaginowanego roszczenia. W ostatnim akapicie słusznie (to raczej jedyne prawidłowe stwierdzenie sądu w kwestii oceny poruszanych zagadnień tej sprawy) stwierdził:
"W ocenie Sądu roszczenie dochodzone pozwem jest związane z prowadzeniem działalności gospodarczej przez SKOK, a więc okres jego przedawnienia wynosi 3 lata.” (pogrubienie moje)
Ale dalej sędzia Anita Woźniak-Domina napisała:
„Stało się ono wymagalne dopiero z chwilą, gdy znana była strata bilansowa. Określenie to jest zdefiniowane w ustawie o rachunkowości, zgodnie z którą strata bilansowa jest nadwyżką pozycji pasywnych nad pozycjami aktywów w bilansie rocznym podmiotu. Tym samym dla stwierdzenia istnienia i wysokości straty bilansowej konieczne jest stworzenie bilansu za 2014 r., a ten zgodnie z ustawą o rachunkowości winien być sporządzony do 30 czerwca 2015 r. W związku z tym, że sprawozdanie finansowe SKOK musiało być sprawdzone przez
str. 10
biegłego rewidenta, to należy wskazać, że najwcześniejszym możliwym terminem, w którym
syndyk mógł podjąć działania celem skierowania roszczenia wobec pozwanego w stan
wymagalności był 21 września 2015 r. Pozew został zaś złożony 14 maja 2018 r., a więc
przed upływem okresu przedawnienia.”


Otóż Pani Sędzio, jeśli strata bilansowa wg Pani nie była znana 17 marca 2015 r., to dlaczego wtedy syndyk SKOK Wołomin pokrył starty z funduszy zasobowego i udziałowego?
Jeśli wg Pani „dla stwierdzenia istnienia i wysokości straty bilansowej konieczne jest stworzenie bilansu za 2014 r.” i taki bilans nie został wtedy stworzony to, na jakiej podstawie syndyk pokrył straty środkami z funduszy zasobowego i udziałowego?
A skoro pokrył oznacza to, że możliwym było, aby w swej decyzji z 17.03.2015 do zaliczenia w poczet strat Kasy zaliczył nie tylko fundusz zasobowy i udziałowy ale również fundusz dodatkowej odpowiedzialności członków i aby od tego dnia rozsyłał wezwania do wpłat na fundusz dodatkowej odpowiedzialności członków, Konkludując datą roszczeń wymagalności syndyka nie byłoby 30.06.2015, jak błędnie sugeruje sędzia, ale data 17.03.2015.
Jeśli zaś sędzia się chce trzymać jako podstawy roszczenia § 59 ust. 5 Statutu z dnia 27.07.2013 ( z pominięciem § 58 ust. 2 pkt 5) to wówczas najwcześniejszą datą wymagalności wpłat na fundusz kwoty dodatkowej odpowiedzialności byłaby data 27.07.2013 (wprowadzenia tych zapisów do statutu).
W obu tych przypadkach pozew syndyka (choć i tak jest bezzasadny) złożony w danej sprawie 14 maja 2018 r. był złożony już po terminie przedawnienia. Choć dotyczy przedawnienia urojonego roszczenia.

Sąd tak jak syndyk pomijają § 58 ust. 2 pkt 5 Statutu i chcą bezprawnie opierać się wyłącznie na § 59 ust. 5 Statutu, zatem przy takim widzeniu tej kwestii muszą przyjąć datę jego uchwalenia, czyli 27. 06. 2013, jako początek zobowiązania wynikającego z "samotnego" § 59 ust. 5, albo ewentualnie plus 30 dni (jeśli oprzeć termin na § 12 ust. 4), a wtedy otrzymamy 27.07.2013 jako początek biegu przedawnienia.
Gdy zaś oprzeć na § 12 ust. 5 to termin byłby do końca roku uchwalenia statutu, czyli biegłby od 31.12 2013 roku.

Problem ten - czy dałoby się do funduszu kwoty dodatkowej odpowiedzialności stosować ustępy z § 12 statutu dotyczące innego funduszu Kasy - musiałby rozwiązać Sąd Najwyższy. Ale czy warto w przypadku urojonego roszczenia zajmować czas sędziom Sądu Najwyższego?


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez opera jw dnia Nie 17:23, 03 Lut 2019, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.skokwolomin.fora.pl Strona Główna -> Tu krytykujemy uzasadnienia sędziów Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach

fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin